Rowerowy Wrocław: Wszystko o pasie rowerowym na Wróblewskiego

wróblewskiego pas rowerowy

Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o pasie rowerowym na ulicy Wróblewskiego, ale nie chce wam się o to zapytać

Nasz najdłuższy we Wrocławiu, bo liczący prawie 1500 metrów pas rowerowy na całej długości ulicy Wróblewskiego, sprawdza się bardzo dobrze. Na razie ułatwienie służy tylko do jazdy w kierunku zachodnim (do centrum), ale i to ma się zmienić.

Stworzenie pasa rowerowego na Wróblewskiego to bezpośredni efekt społecznej propozycji udogodnień dla głównej trasy z Wielkiej Wyspy do centrum. To godne podkreślenia, gdyż nieczęsto się zdarza, że społeczne pomysły na usprawnienia dla rowerzystów tak szybko i w takim zakresie wdrażane są przez urzędników. Czekamy zatem z niecierpliwością na resztę 🙂

Projekt pasa opisywaliśmy w szczegółach w kwietniu, teraz przyszła pora zmierzyć się z wykonaną inwestycją.

Na początek ustalmy pewne istotne FAKTY:

Kierowcom nie zabrano żadnych pasów na potrzeby tej inwestycji

Jedyne co się zmieniło, to 1) geometria pasów (są nieco węższe, ale ciągle pozwalają jechać z tą samą, przepisową prędkością); 2) lewoskręt z ul. Wystawowej przeniesiono na lewoskręt z ul. Mickiewicza, co było już planowane z dawna, zaś stworzenie pasa tylko to przyspieszyło (dzięki temu poprawiły się warunki ruchu dla kierowców – kto musiał kiedykolwiek skręcić w lewo z ul. Wystawowej, temu nie trzeba tłumaczyć, dlaczego); 3) zacieśniony został prawoskręt w ul. Chełmońskiego.

Nie zmniejszono też przepustowości ulicy Wróblewskiego

Jedyne co się zmieniło, to to, że kierowcy nie będą już mogli tworzyć dwurzędowego zatoru przed ZOO (co wcale przepustowości nie poprawiało, gdyż wąskim gardłem jest i pozostanie most Zwierzyniecki).

Takie zarzuty pojawiają się w niektórych mediach.

Często pada też – o dziwo również ze strony rowerzystów – zarzut / pretensja / narzekanie, sprowadzające się do pytania PO CO TEN PAS?

W skrócie

Bo dzięki temu jest:

LEGALNIEJ – nareszcie wszyscy obawiający się jazdy jezdnią, nie muszą już łamać prawa i niebezpiecznie jeździć pod prąd jednokierunkową drogą rowerową po lewej stronie jezdni – mogą poczuć się na swoim i w zgodzie z przepisami, korzystając z pasa rowerowego (który – przypominamy – też jest jednokierunkowy!).

SZYBCIEJ – gdzie prędzej można poruszać się rowerem: na dziurawym, nierównym, wąskim chodniku, często szczelnie wypełnionym pieszymi i poprzecinanym wyjazdami z posesji/parkingów, czy też na głównej jezdni, która ochoć też nie wolna od dziur, znacznie jest równiejsza, lepiej oświetlona w nocy i odśnieżona w zimie, gwarantuje brak konfliktów z pieszymi, smyczami psów (lub psami), parkującymi autami, a przede wszystkim gwarantuje niepodważalne pierwszeństwo na skrzyżowaniach.

Jeśli rower ma kiedykolwiek być konkurencyjnym wobec aut środkiem transportu, trzeba mu zapewnić jak najlepsze warunki do szybkiego przemieszczania się. Ten pas temu służy.

NORMALNIEJ – tworzenie wydzielonych dróg rowerowych (poza jezdnią) to tylko jedna z wielu metod na budowę tras rowerowych. Niestety, wrocławskie „ścieżki” przyzwyczaiły mieszkańców do tego, że rowerzysta musi być poza jezdnią – jest to w większość jedyne znane im i akceptowane rozwiązanie. Stąd zapewne taki opór i brak zaufania do pasów rowerowych w jezdni (które stanowią mniej niż 1% wszystkich typów tras rowerowych we Wrocławiu). A warto zauważyć, że jest to rozwiązanie stosowane z powodzeniem na masową skalę w wielu krajach o wysokiej kulturze rowerowej. Nie bez przyczyny;

BEZPIECZNIEJ – drogi rowerowe prowadzone poza jezdnią okazują się niebezpieczne dla rowerzystów na skrzyżowaniach – to tu dochodzi do największej ilości wypadków i kolizji z autami, z różnych przyczyn. Przewaga pasów rowerowych polega m.in. na tym, iż rowerzysta jest cały czas widoczny dla kierowców. Dla przykładu: wykonując manewr prawoskrętu rzadko który kierowca patrzy w prawe lusterko / za swoje prawe ramię, żeby zauważyć, czy nikt nie nadjeżdża drogą rowerową wzdłuż jezdni, którą chce opuścić (polscy drogowcy mają dodatkowo ten wstrętny zwyczaj odginania przejazdów od skrzyżowania, co powoduje jeszcze słabszą widoczność). W wypadku pasów, ciężko jest nie zauważyć rowerzysty, obok którego się przejeżdża, łatwiej też zauważyć go w lusterku.

Kierowcy przyzwyczajeni są do skupiania uwagi na pojazdach poruszających się po jezdni – stąd mniejsze prawdopodobieństwo (nieumyślnego) wymuszenia pierwszeństwa na rowerzyście jadącym pasem, niż po przejeździe w ciągu wydzielonych dróg rowerowych lub cyklochodników.

Jest to o tyle istotne, że aż 7 na 10 wypadków we Wrocławiu spowodowanych jest zderzeniami bocznymi. Obawa zaś rowerzystów o bycie potrąconym z tyłu, na jezdni, jest najczęściej na wyrost – jak pokazują statystyki, wypadki takie stanowią to tylko 4% wszystkich zdarzeń z udziałem rowerzystów w naszym mieście.

Obecność rowerzystów na jezdni zwiększa też uwagę kierowców i przyzwyczaja ich do widoku innych, niezapuszkowanych, pełnoprawnych uczestników ruchu drogowego. Gdyby wszyscy rowerzyści we Wrocławiu zaczęli się nagle poruszać zgodnie z przepisami, czyli po jezdni, a nie po chodnikach, nagle okazało by się, że kierowcy muszą jeździć skupieni i uważać na cyklistów na każdym kroku. A im więcej rowerów na jezdniach, tym bezpieczniej można się po nich poruszać.

W przypadku inwestycji na Wróblewskiego, bezpieczeństwo przejawia się jeszcze w jednej, bardzo ważnej zależności – im węższy pas ruchu, tym wolniej poruszają się po nim samochody. Na potrzeby wytyczenia pasa zawężono tu ponadnormatywne pasy ruchu (m.in. przesuwając częściowo oś jezdni). Zatem, wydzielenie pasa z jezdni powinno wpłynąć na ograniczenie prędkości przez kierowców.

(Z dotychczasowych obserwacji można wysnuć wniosek, że zawężenie pasa na odcinku Chełmońskiego – Wittiga z 4 do 2,75 metra faktycznie działa – auta jadą tu wolniej, zaś zawężenie pasa wzdłuż ZOO i stadionu Ślęzy z 5 do 3,5 metra nie do końca powoduje oczekiwane rezultaty – co oznacza, że zawężenie powinno osiągać wartości jak na poprzednim odcinku.)

Bezpieczeństwo polega też na tym, że jezdnia (a więc i pas) jest znacznie lepiej utrzymywana przez służby porządkowe i ekipy naprawcze, niż chodniki i drogi rowerowe.

O pasie bardziej szczegółowo

 

  1. Poniemieckie drogi rowerowe na Wróblewskiego i Olszewskiego zaadaptowane na potrzeby współczesnych cyklistów, są to DROGI ROWEROWE JEDNOKIERUNKOWE. Innymi słowy: poruszać się nimi można legalnie tylko w jednym kierunku – informują o tym stosowne znaki (C-13) ustawione tylko w kierunku jadących prawą stroną jezdni. Dodatkowo kierunek jazdy sugerują piktogramy namalowane tylko w jednym kierunku (po naszej interwencji przed paroma laty).

    I tak, aby jechać zgodnie z przepisami w kierunku centrum, na odcinku od Chełmońskiego do Wittiga rowerzysta był zobligowany do jazdy w ruchu mieszanym, bez wydzielonej infrastruktury. A obecnie mamy do dyspozycji dedykowaną infrastrukturę – pas rowerowy w jezdni.

  2. Rowerzysta jadący w kierunku centrum napotyka znak C-13/C-16, czyli oznaczenie ciągu pieszo-rowerowego, przy lewej krawędzi drogi, na wysokości przejścia dla pieszych przy Tekach. Jest to radosna twórczość drogowców, którzy przerobili niezgodnie z prawem wąski chodnik na ciąg pieszo-rowerowy. Pisaliśmy o tym w lipcu 2011 roku. Znak C-13/C-16 jest tu kuriozum, nie wiadomo bowiem jak rowerzysta miałby się teleportować z jezdni na chodnik. Dziś już nie musi – bo jedzie po wydzielonym pasie dla rowerów.

    Kolejny znak, który obligował rowerzystów do korzystania z cyklochodnika, znajduje się za wylotem ul. Wittiga. Tu oczekiwano od rowerzystów wykonania lewoskrętu – najbardziej niebezpiecznego manewru. Na jednym z najbardziej kolizyjnych skrzyżowań we Wrocławiu. Jak wskazują statystyki, skrzyżowanie ulic Wittiga / Wróblewskiego zajmuje drugie miejsce w rankingu najbardziej niebezpiecznych skrzyżowań w mieście! (czy wpływ miał na to kuriozalny przejazd rowerowy przez wylot ul. Wittiga, o którym pisaliśmy w lipcu 2011 roku?)

    Dzięki stworzeniu pasa rowerowego, cykliści nie muszą już skręcać tutaj w lewo, nie muszą też korzystać z feralnego przejazdu jadąc do centrum. Nawet mieszkańcy Teków mają teraz możliwość legalnego wjechania na pas i ominięcia wylotu ul. Wittiga.

  3. Wiele osób się oburza: przecież rowerzyści mają taką szeroką ścieżkę, po co zabierają kierowcom przestrzeń?

    Po pierwsze: rowerzyści nic nie zabierają kierowcom, wręcz odwrotnie: dzięki temu, że nie siedzą w autach, inni kierowcy mają mniej zatłoczone ulice.

    Po drugie: owa „szeroka ścieżka” to wydzielony za pomocą farby kawałek chodnika, i to nie na całej długości ulicy, tylko od ul. Wittiga do Wystawowej. W weekendy jest ona najczęściej utrapieniem dla rowerzystów – oblegana jest przez tłumy pieszych idących do ZOO, czy parku. Podobnie się dzieje w czasie dużych imprez w Hali Stulecia. (Stąd też m.in. nasz dawny pomysł zwolnienia cyklistów z nakazu korzystania z cyklochodnika w niedzielę).

    Pas rowerowy zajmuje niewiele na tej szerokiej jezdni, a rowerzystom gwarantuje brak obecności pieszych na trasie przejazdu z Biskupina do centrum.

  4. Przejazd rowerowy na wysokości Teków nie tylko pozwala wjechać na pas bez zsiadania z roweru użytkownikom Wrocławskiego Roweru Miejskiego, ale także ułatwia lewoskręt w ul. Tramwajową (dla tych, którzy mają obawy wykonać go na jezdni).
  5. Na stworzenie rowerowego azylu pozwalającego na przekroczenie osi jezdni ul. Wróblewskiego i kontynuację jazdy w kierunku wyb. Wyspiańskiego, wybrano najbardziej dogodne miejsce – przy przejściu dla pieszych na wysokości ul. Wystawowej. Panuje tu doskonała widoczność, jest dużo miejsca, można tu bezpiecznie oczekiwać na przejazd, zaś wjazd na ciąg pieszo-rowerowy po drugiej stronie ma zniwelowany krawężnik.

    Jednocześnie zauważamy, że można by się pokusić o ustawienie tablicy informacyjnej dla rowerzystów pokazującą możliwości wyboru kierunku jazdy. Tutaj inspiracja z czeskiej Pragi:

  6. Na odcinku od Wystawowej do Mickiewicza pas przechodzi przez przystanek autobusowy w jezdni. Dalej mamy zaś do wyboru: albo jedziemy jezdnią po moście Zwierzynieckim, albo wjeżdżamy na chodnik po zniwelowanym specjalnie krawężniku.

    Pas na Wróblewskiego sięgający aż do mostu Zwierzynieckiego, znacznie ułatwia podróżowanie ulicą Skłodowskiej-Curie (na której zgodnie z prawem, należy jechać jezdnią), a także pozwala na wykonanie – bez zsiadania z roweru, skrętu w ul. Kopernika, Wystawową, Mickiewicza, Bartla, czy Paustera.

Odnotujmy tu też kilka udogodnień w kierunku wschodnim (z mostu Zwierzynieckiego na Biskupin), które wdrożono w ramach tworzenia pasa

 

  1. Na początek miła niespodzianka: za przejściem dla pieszych przez Wróblewskiego ustawiono znak B-36 (zakaz parkowania i postoju) na ciągu pieszo-rowerowym wzdłuż ogrodzenia ZOO. Uprzednio wsiała pod tym znakiem tabliczka „Nie dotyczy chodnika”, co kłóciło się z funkcją tej przestrzeni, oznaczonej jako CYKLOchodnik (znakami C-13/C-16). Dzięki temu może będzie można łatwiej unikać konfliktów przy wyjściu z restauracji mieszczącej się na terenie ZOO (pisaliśmy o tym w czerwcu 2011). Na razie jednak znak zakazu nie wzbudza zainteresowania ani kierowców, ani służb porządkowych. W dalszym ciągu więc widzimy potrzebę odgrodzenia od jezdni całego ciągu pieszo-rowerowego.
  2. Wykonano czwarty wlot skrzyżowania z ul. Kopernika (co postulowaliśmy), dzięki czemu można już legalnie skręcić w tą ulicę, a także włączyć się do ruchu wyjeżdżając z Kopernika.
  3. Przy wylocie ul. Wittiga mamy obecnie bardzo ciekawą sytuację dwuwładzy: poprawnie oznakowaną JEDNOKIERUNKOWĄ drogę rowerową i pozostawione stare, nielegalne oznakowanie ciągu pieszo-rowerowego na wąskim chodniku.

    Kuriozalny przejazd przez Wittiga, który prowadzi obecnie na tenże cyklochodnik, zostanie zmieniony podczas tworzenia pasa rowerowego w drugim kierunku, jak nas zapewniono.

  4. Wykonano fragmentaryczne naprawy nawierzchni w poniemieckiej drodze rowerowej (po stronie południowej).
  5. Zgodnie z postulatem zacieśniono prawoskręt w ul. Chełmońskiego. Jak można jednak zaobserwować, nie wszyscy kierowcy przejmują się malowanką, wobec czego należałoby tutaj zastosować fizyczne przeszkody utrudniające ścinanie zakrętu.

 

Korzyść dla pieszych

Dzięki przeniesieniu części ruchu rowerowego z cyklochodnika na jezdnię, powinno poprawić się bezpieczeństwo ruchu pieszego (i nie chodzi tu tylko o pieszych włażących na „ścieżkę”). Taki sam efekt powinno przynieść zawężenie pasów ruchu i spowolnienie pojazdów przed przejściem przy Tekach i ul. Wystawowej.

Nadzieja na przyszłość

Pas na Wróblewskiego jest bardzo dobrą inwestycją z jeszcze jednego powodu. Zgodnie z zapowiedziami przedstawicieli WIM, po wybudowaniu parkingu przy Hali Stulecia, zlikwidowane mają zostać wszystkie miejsca parkingowe po południowej stronie ul. Wróblewskiego. Pewnie znowu będzie na cyklistów, bo dziś auta parkują na poniemieckiej drodze rowerowej, która ma zostać zwrócona jej oryginalnym użytkownikom.

Plany budowy tzw. Obwodnicy przez Wielką Wyspę (w wersji propagandowej: Alei Wielkiej Wyspy) przewidywały (przewidują?) zaoranie poniemieckiej infrastruktury rowerowej w rejonie skrzyżowania z ulicą Olszewskiego/Wróblewskiego. Pas na Wróblewskiego idzie w poprzek tym zakusom. Być może dzięki temu uda się uratować breslauerskie rozwiązania, które poddane odpowiedniej modernizacji, mogły by stać się wzorcowym, nigdzie chyba nie spotykanym na świecie, przykładem rewitalizacji infrastruktury rowerowej.

Do poprawki

W pasie znajdziemy trochę ubytków asfaltu, a także wybrzuszenia, na które należy uważać zwłaszcza w rejonach przejść dla pieszych (Tramwajowa, Wystawowa). Są to jednak zadania do poprawy w ramach utrzymania stanu nawierzchni, nie zaś organizacji ruchu. Dlatego liczymy, iż zostaną one wykonane bez względu na stan budżetu rowerowego na rok 2013.

Do ostatniej kropli

Przy całej pochwale dla inwestycji na Wróblewskiego i pomysłach tworzenia pasów na innych ulicach, należy mieć świadomość, że jest to wyciskanie ostatnich kropel z tzw wolnych rezerw – czyli tworzenie udogodnień dla cyklistów bez istotnej ingerencji z samochodowe status quo. Miejsc takich już prawie nie ma. Co się dało zbudować bezboleśnie dla kierowców, już w większości zbudowano – i na tym polega „sukces ilości ścieżek rowerowych we Wrocławiu”.

Obecne i planowane pasy, nie są zatem jeszcze żadną rewolucją, którą straszą (?) żądni nakładów sprzedawcy gazet. Nie wiadomo wciąż jak daleka droga, nim doczekamy się prawdziwej rewolucji polegającej na odzyskaniu przestrzeni miejskiej, uwolnieniu jej od samochodów i oddaniu jej pieszym, rowerzystom, tramwajom… (jak to planowano na przykład na ul. Krupniczej, albo jak uczyniono w Bordeaux).

źródło: rowerowy.wroclaw.pl

Facebook
Twitter
LinkedIn
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
wpDiscuz
0
0
Would love your thoughts, please comment.x