Jako strażnik miejski staję się nader często ofiarą stereotypowego postrzegania mej formacji, a pryzmatem i zarazem stygmatem jest blokada zakładana na koło pojazdu zaparkowanego niezgodnie z przepisami prawa o ruchu drogowym.
Tymczasem ta słuszna skądinąd, bo zmierzająca do przywrócenia ładu i porządku publicznego – działalność, to jedynie znikomy procent tego, czym w rzeczywistości się zajmujemy.
Jako, że uczymy się na przykładach, to postaram się jeden – ukazujący zupełnie odmienny aspekt mojej działalności z nieodległej przeszłości przytoczyć.
Klasowe koleżanki dziewczynki opisały mi wygląd tak czworonoga jak i jego tchórzliwego pana. Sześć godzin chodziłem od domu do domu, od budynku do budynku, rozmawiając z mieszkańcami, pytając, podając rysopisy sprawcy i jego opiekuna, i wreszcie trafiłem na właściwy trop.
Pies mógł zostać poddany obserwacji weterynaryjnej, dziecko uniknęło konieczności przyjmowania lęków, a właściciel otrzymał zasłużona karę. Ja natomiast, widząc radość rodziców i babci dziecka, miałem poczucie dobrze wykonanej pracy.
z biuletynu Rady Osiedla – www.rada.osiedla.wroc.pl